Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Sprint amatorski. Czy doczekamy się jego ekspansji?

opublikowano: 18 grudnia 2013 autor: Michał Chmielewski

Tak ścigają się w PŚ na ulicach Sztokholmu

Tak ścigają się w PŚ na ulicach Sztokholmu Flickr
Kalendarze startów wypełnione są przez dystanse średnie i długie. Wielu zawodników nieśmiało dopytuje o sprinty. Czy organizatorzy zauważą coraz głośniejszy krzyk amatorów?

Amatorskie narciarstwo biegowe rozwija się w Polsce w iście sprinterskim tempie. Ta niewinna gra słów wcale nie jest przypadkowa. Wielu zawodników z niecierpliwością wyczekuje upowszechnienia się wyścigów na krótkim dystansie. Na arenie krajowej dominują biegi między pięcioma a dwudziestoma kilometrami – tych w kalendarzach imprez znajdziemy mnóstwo. Dłuższe zdarzają się rzadziej, a prym wiodą tu rzecz jasna „Piasty". Tysiące rekreacyjnie wystepujących Polaków mało ma szans do rywalizacji w sprincie. Ich przygotowanie jest trudniejsze nie tylko pod względem organizacyjnym. Istotną kwestią jest zróżnicowany poziom potencjalnych uczestników. - To jest tak, że dwóch pójdzie łeb w łeb, a trzeci, czwarty czy szósty przybiegną z kilkuminutową stratą - zauważa Wojciech Gawor, koordynator Pucharu Polski Amatorów. Czy narciarskie szybkobieganie ma więc jakąś przyszłość?

Ostrożne przymiarki

Do organizacji sprintu przymierzało się już kilku organizatorów. Jednym z nich była Beata Lepka, szef i pomysłodawca popularnego SNS-a. W ostatnim w sezonie 2012/13 starcie najzagorzalsi biegacze rywalizowali w Jakuszycach. - Tamte sprinty były niespodzianką. Nie przygotowywaliśmy ich z myślą o masowych występach kilkuset narciarzy. Był to jedynie rozrywkowy dodatek do zakończenia udanego dla nas sezonu. W tem san dzień odbył się wcześniej bieg główny – tłumaczy organizatorka.

Formuła zawodów była bardzo interesująca, a najlepsi sns na mecie otrzymali atrakcyjne nagrody. Wydawało się, że sprint na stałe zadomowi się w harmonogramie SNS, jednak organizatorzy zdecydowali o utrzymaniu dotychczasowej formuły. - Misją naszego cyklu jest promowanie nart biegowych wśród jak największej liczby osób, a nie ograniczanie wyścigów tylko do półprofesjonalistów. Takie eventy zostawiamy sobie na szczególne okazje – tłumi nadzieje Lepka, która, niestety dla sprintozapaleńców, wytacza silne argumenty. Jej zdaniem Polana Jakuszycka jest za mała na pogodzenie ze sobą kilku grup interesów jednocześnie. Stowarzyszenie Bieg Piastów ustaliło, że wydarzenie sportowe nie może ograniczyć ruchu turystycznego. Ten jest w Jakuszycach priorytetem. Gdyby ustalić trasę sprintu wzdłuż budynków Stowarzyszenia, nie da się nie kolidować z turystami. Co ciekawe, wbrew tym słowom Beata Lepka nie przekreśla ostatecznie sprintu - jeśli dopisze kilka czynników, w przedostatnich zawodach sezonu znów zawita on pod skrzydła SNS.

Widowisko przyciąga chętnych

Zupełnie inaczej niż w Jakuszycach postrzega się tę bum konkurencję w Dusznikach-Zdroju. Mamy więc dwa wydarzenia i dwa bieguny postrzegania problemu. Znani z nietuzinkowego podejścia do sportów nordic organizatorzy Biegu Ulicami Miasta postanowili o przyłączeniu sprintu do oficjalnego programu imprezy. Taki eksperyment miałby się odbyć na trzeciej edycji BUM w 2014 roku. - Rywalizacja w sprincie to nie jest przymus, wystartuje kto chce. Może ktoś się wywróci, ktoś wygra z dużą przewagą... liczy się przede wszystkim dobra zabawa – przekonuje Wiesława Zagaja ze Stowarzyszenia Razem.

Za bardzo istotny czynnik Zagaja uznaje też stopień widowiskowości sprintu. Dla kibiców i ogólnego medialnego zainteresowania takie nowości są wodą na młyn. Z tej właśnie przyczyny zobaczymy w Dusznikach Zdroju np. sztafetę miast (trzech startujących odpowiednio w biegu, nordic-walking i na nartach). - Nasza impreza kojarzy się z taką nietuzinkowością, wprowadzaniem nowinek i eksperymentów. To nas odróżnia, a sprint to naszym zdaniem konkurencja idealnie wpisująca się w ten zamysł. Z czasem i inni zaczną ją przeprowadzać – stwierdza organizatorka dodając, że narciarze eliminowani będą najpierw w ćwierć-, a później w półfinałach.

Musimy potrenować

Czy poziom prezentowany przez polskich amatorów jest już na tyle wysoki, że bez obaw można pokusić się o organizację tej konkurencji? Rzecz jasna śladem Dusznik da się obrócić zawody w zabawę, ale triumf byłego zawodnika nad początkującym amatorem satysfakcji mu nie przysporzy. Znaczący ułamek chętnych to właśnie ludzie reprezentujący wysoki jak na amatorów poziom sportowy. Tych jednak nad Wisłą policzę na palcach kilku rąk. - Sądzę, że na sprinty jeszcze nie czas, ale myślę o tym. Fakt, że biegówki stają się coraz bardziej popularne czyni ten pomysł niezwykle interesującym. Sprintu już próbowałem, na próbie przed Pucharem Świata. Dwóch się ścigało, a trzeci przybiegł po kilku minutach. Dajmy amatorom czas na trening, a będzie naprawdę interesująco - przyznaje Wojciech Gawor, który w PZN odpowiada za biegi amatorskie.

Marzy mi się taki bieg ulicami miasta, jaki możemy zobaczyć np. w Sztokholmie. Nie ważne czy byłoby to pięćset metrów czy kilometr. Emocji i uroku z pewnością by nie zabrakło - dodaje Gawor. Te słowa świadczą o narodzinach myśli o sprincie wśród organizatorów polskich biegów. Nikt na rewolucję się nie odważy, ale testujących konkurencję powinno z czasem przybywać. Polski amator – w przeciwieństwie do np. czeskiego – za wyścigami przepada. Trenujemy, ćwiczymy i szkolimy się na potęgę. Jeśli będzie nas więcej, to i w „łączonym" kiedyś przyjdzie nam wystartować. Środowisko dojrzeć musi do nowości i trendu, jakim wkrótce stanie się sprint. Na razie dajmy sobie czas. Na trening oczywiście!

zaktualizowano środa, 18 grudnia 2013 19:58
Oceń artykuł
(0 głosów)
Michał Chmielewski

Michał Chmielewski

Dziennikarz sportowy specjalizujący się w narciarstwie klasycznym. Niestety nie udało mu się być najlepszym na polu sportowym - wiele lat spędzonych przy skoku o tyczce nie przyniosło upragnionego medalu Mistrzostw Polski. Wieloletni narciarz i zjazdowiec nawrócony na biegówki. Współtwórca cyklu "Polska biega na biegówkach" w Gazecie Wyborczej. Ze spikerskim i radiowym doświadczeniem stara się nieść najlepsze informacje i opinie.

Komentarze (1)
Michał Rolski
Michał Rolski Wydaje mi się, że sprinty na zawsze będą skazane na gorsze traktowanie niż biegi długodystansowe. Biegi narciarskie organizowane są albo w celach komercyjnych, albo promocji np. gminy. Dla organizatorów istotne jest, aby narciarze przyjechali z całej Polski. Biegi narciarskie to wciąż taka nisza, że ciężko zebrać lokalną grupę startujących.

Jeśli ktoś ma się wybrać w góry z Gdańska, Szczecina, czy Warszawy, musi mieć gwarancję dłuższej zabawy na miejscu. Nikt nie przyjedzie, żeby wystartować na pół kilometra i odpaść po pierwszym biegu. Co innego dłuższy dystans. Tu ma zagwarantowane jedną, a nawet kilka godzin dobrej zabawy, gdzie nawet jeśli nie wygra, to się zmęczy i będzie mieć satysfakcję.

Dlatego przyszłość sprintów widzę tylko jako imprez towarzyszących.
19.12.2013, 11:18
Głosy: +0
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas