Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Koleją na narty. Cz. 1. Nie budujmy szerokiej Zakopianki!

opublikowano: 03 czerwca 2014 autor: Piotr Manowiecki

Dawne przejście graniczne na Łysej Polanie przemienione w wielki parking

Dawne przejście graniczne na Łysej Polanie przemienione w wielki parking Piotr Manowiecki
Po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie igrzysk olimpijskich w Krakowie odetchnąłem z ulgą. Przyznanie ich Krakowowi niechybnie oznaczałoby wybudowanie drogi szybkiego ruchu do samego Zakopanego, co doprowadziłoby do jeszcze większych problemów komunikacyjnych i ekologicznych na Podhalu.

Z niepokojem śledziłem argumenty zwolenników igrzysk z kilku powodów. Najgroźniejszy z nich był jednak koronny argument „wreszcie zostanie poszerzona Zakopianka". Zdaję sobie sprawę, że moje poglądy na pierwszy rzut oka mogą być zaskakujące, niezgodne z potocznymi wyobrażeniami. Tymczasem opierają się one na współczesnych trendach w organizowaniu transportu i z sukcesem są wprowadzane w życie w krajach alpejskich.

Balzera Podhale już teraz nie jest w stanie przyjąć obecnej ilości samochodów. W czasie wakacji (szczególnie w sierpniu), ale również podczas ferii zimowych czy sylwestra, w Zakopanem tworzą się monstrualne korki. Kurort, który ma być miejscem wypoczynku i czystego powietrza, staje się miejscem, w którym przyjezdni tkwią w korkach (tworzących się na wszystkich głównych i dojazdowych ulicach miasta), kierowcy muszą walczyć o miejsca parkingowe, a piesi wdychają spaliny i narażeni są na niepotrzebny hałas. Są to koszty zewnętrzne transportu samochodowego – czyli sytuacja, w której relatywny komfort podróżujących samochodem okupiony jest dyskomfortem wszystkich innych, przede wszystkim mieszkańców, ale również niezmotoryzowanych turystów. Problem nie dotyczy tylko Zakopanego, o czym wiedzą wszyscy, którzy choć raz wybrali się na narty zjazdowe lub biegowe do Białki Tatrzańskiej.

Doświadczenia państw rozbudowujących drogi, potwierdzone badaniami naukowymi wskazują, że poszerzenie drogi nie likwiduje korków, lecz zwiększa ilość przejeżdżających samochodów. Nowa, szybka, szeroka arteria staje się bowiem zachętą do podróżowania własnym samochodem. Zaczynają nią jeździć ci, którzy dotąd nie jeździli w danym kierunku wcale, ale jeszcze groźniejsze jest to, że przesiadają się do samochodów ci, którzy wcześniej jeździli publicznym transportem lub korzystali z innych dróg.

Parkowanie Po dotarciu na miejsce największym wyzwaniem staje się zaparkowanie. Szczególnie przerażający jest widok aut stojących na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, na prawie całym odcinku drogi między Wierchem Porońcem, aż po samą Łysą Polanę. Na parkingu na Palenicy Białczańskiej i na Łysej Polanie w typowy dzień wakacyjny nie ma miejsc parkingowych już o godz. 11. A w mieście trwa walka o każde miejsce nadające się do zaparkowania. Nie liczy się więc wygoda pieszych (kto by się przejmował parkowaniem na chodnikach), ani rozjechane trawniki. Były nawet przypadki, kiedy samochody parkowały na Równi Krupowej – będącej zabytkiem łące w samym centrum miasta, która uniknęła zabudowy i na której wytyczane są trasy do narciarstwa biegowego.

Problemy te wynikają z fatalnej terenochłonności samochodów. Naukowcy wykazali, że prawie każdy samochód osobowy podczas swojego życia stoi zaparkowany przez ponad ... 95% czasu! A jeśli już jest używany, przewozi mało ludzi (w dużych miastach średnia to 1,2 osoby na samochód, w ośrodkach wypoczynkowych liczba ta będzie nieznacznie wyższa). Doświadczenia amerykańskie i zachodnioeuropejskie pokazują, że budowanie wielopoziomowych parkingów wcale nie rozwiązuje problemu. Ich wybudowanie jest drogie, pieniądze można wydać w sposób bardziej użyteczny, a miejsc parkingowych po wybudowaniu parkingu jest i tak za mało, więc natychmiast pojawiają się żądania, by wybudować kolejny parking.

Wyżej opisane problemy zostaną tylko spotęgowane po poszerzeniu Zakopianki. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest doprowadzenie pod Tatry szybkiego i wygodnego połączenia kolejowego z Krakowa, a na Podhalu stworzenie od nowa sieci zintegrowanego transportu publicznego. Zakopane i okoliczne miejscowości muszą robić wszystko, by jak najmniej turystów czy narciarzy przyjeżdżało na Podhale własnym samochodem. Zakopianki nie wolno pod żadnym pozorem poszerzać, należy jedynie zwiększyć bezpieczeństwo ruchu (poprzez stworzenie przekroju 2+1 na wybranych odcinkach oraz dodanie konstrukcji uspokajających ruch w terenie zabudowanym) oraz usunąć wąskie gardła (np. na słynnym przejeździe w Poroninie). Czas odrzucić schematy myślenia o transporcie z lat 70., zakładające tworzenie udogodnień dla samochodów, które okazały się ślepą uliczką. Środek ten powinien być zarezerwowany wyłącznie dla tych, którzy nie mogą podróżować pociągiem (czyli na przykład niepełnosprawni, rodziny z małymi dziećmi czy osoby przewożące duże ładunki, np. kobyłkę do smarowania nart). Warto podkreślić, że pociąg jest idealny dla większości narciarzy biegowych. Ich narty oraz buty są lekkie i bez problemu nadają się do przewożenia.

W następnym odcinku pokażę, jak zorganizowany jest transport kolejowy w kilku krajach europejskich i na jakie udogodnienia mogą liczyć narciarze.

Spaliny

 Typowy korek na ul. Kościuszki w Zakopanem

zaktualizowano wtorek, 03 czerwca 2014 09:39
Oceń artykuł
(5 głosów)
Piotr Manowiecki

Piotr Manowiecki

Popularyzator narciarstwa backcountry. Po przeprowadzce do Poznania założył grupę Nartorolki Poznań. Wcześniej pracował w Urzędzie Miasta Zakopane. Był koordynatororem inicjatywy społecznej Pociąg-autobus-góry, zabiegającej o budowę linii kolejowej Podłęże-Piekiełko i o odbudowę systemu transportu publicznego na Podhalu. Działał w Podhalańskim Alarmie Smogowym, był też współzałożycielem (zamkniętego) bloga "Biegówki pod Tatrami".

Strona www: www.facebook.com/groups/nartorolki.poznan
Komentarze (5)
Alicja
Alicja "Środek ten powinien być zarezerwowany wyłącznie dla tych, którzy nie mogą podróżować pociągiem (czyli na przykład niepełnosprawni, rodziny z małymi dziećmi czy osoby przewożące duże ładunki, np. kobyłkę do smarowania nart)" - dziękuję za zaliczenie do wybranych :) A pisząc poważnie, to nie bardzo wyobrażam sobie podróży pociągiem na biegówki z moimi córkami - wszyscy mamy narty, buty i kije, do tego reszta bagaży, a do noszenia tylko dwoje dorosłych. Natomiast ludzie, którzy wypożyczają sprzęt są w stanie się zapakować do pociągu. Szybkiego, punktualnego, czystego i bezpiecznego.
03.06.2014, 14:39
Głosy: +5
SlawekPS
SlawekPS Alu - Waga czterech par biegówek i czterech par kijów w pokrowcu tylko nieznacznie przekracza wagę pary nart zjazdowych i zdrowy mężczyzna bez problemu sobie poradzi, a nowoczesne plecaki są lekkie, pojemne i mają dużo możliwośći troczenia oraz kompensowania wielkości więc i bagaż problemem nie jest.;) A ile frajdy córki będą miały z jazdy pociagiem. :)
A powaznie mówiac/pisząc - problemem są tylko te czyste, punktualne i szybkie pociągi. Coś powoli się zmienia na plus, ale ... za powoli. :(
09.10.2014, 10:00
Głosy: +1
Alicja
Alicja Racja, sama widzę, że im starsze dzieci, tym mniej bagażu, więc podróżowanie robi się coraz łatwiejsze. Jednak przy czteroosobowej rodzinie liczą się też koszty. A te korzystniej wypadają przy samochodzie (zwłaszcza na gaz). Natomiast samotny podróżnik z pewnością zaoszczędzi wybierając przejazd pociągiem.
09.10.2014, 10:11
Głosy: +1
Michał Rolski
Michał Rolski Coraz więcej ludzi zwraca też uwagę na komfort, mniej na oszczędności. Podróż samochodem do domu, np. na koniec weekendu z Jakuszyc do Warszawy, gdy cały dzień biegało się na nartach, może startowało w zawodach, będzie męcząca. Inaczej to wygląda, jeśli można wygodnie jechać pociągiem, zdrzemnąć się, może coś przeczytać. Kilka godzin spędzone za kółkiem to stracony czas. Kilka godzin w pociągu, gdy można poczytać, a nawet popracować, to efektywne wykorzystanie czasu.

Jest jeszcze sprawa infrastruktury na trasach biegowych. Potrzebne są miejsca na pozostawienie bagażu, przebranie się, może nawet wzięcie prysznica jeśli mamy podróżować wśród ludzi.
09.10.2014, 10:21
Głosy: +3
SlawekPS
SlawekPS Przy korzystaniu ze zniżek weekendowych czy rodzinnych cena przejazdu może być porównywalna do kosztów jazdy samochodem. Nie zapominaj Alu o płatnych parkingach. :). Środki komunikacji publicznej dają też "wolność" swobodnego wyboru miejsca startu i końca trasy. Dla narciarzy biegowych korzystających z tras przygotowanych nie ma to takiego znaczenia, ale dla tych "terenowych" to juz tak. Nie trzeba kombinować z "pętlami" albo z powrotem po "śladzie" do samochodu. A tak po prawdzie to w tym wszystkim najważniejszy jest .... śnieg. Jak będzie go dużo, to i w parku w mieście da sie poslizgać. :)
09.10.2014, 12:03
Głosy: +0
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas